Tak to już u mnie jest, że im bardziej na zewnątrz zimno i szaro, to zaczynam zapadać w blogowy zimowy sen.
I to nie to, że nic się nie dzieje, wręcz przeciwnie, życie pędzi do przodu a ja przytłoczona mnogością spraw zasypiam blogowym niedźwiedzim snem.
Ale cóż...
Słychać już blogowego skowronka, wiec i ja przebudzam się do blogowego życia razem z całą naturą ;)
Czuję potrzebę zmian...
Kiedy zaczynałam pisać pierwsze posty na tego bloga (czyli ponad dwa lata temu, Julka była "zerówczakiem". Popołudniami miała w swojej zerówce odpoczynek, leżenie na dywanie i słuchanie bajek. Potrafiła się podpisać i składała litery w słowa, jeździła ostrożnie na swoim nowym większym rowerze ledwo dosięgając nogami ziemi. Wtedy też zdecydowaliśmy się na zwierzątka domowe - nasze świnki morskie.
Julka Weekendu nie wyobrażała sobie bez placu zabaw (my z resztą też, bo czasem była to jedyna okazja, żebyśmy z julowym tatą mogli porozmawiać na spokojnie.
A dziś Jul chodzi sam do szkoły (no nie co dzień, ale często). Czyta, pisze, liczy, uczy się programowania, jeździ jak szalona na rowerze, buja się po rampach na skateparku, ściga się w bladecrossie i zjeżdża z najwyższego rollina (czym wzbudza podziw rolkowych i bikowych znajomych, nie wspominając już o dumie rodziców).
I nie wiem kiedy tak bardzo urosła, że patrząc na nią sięgającą do wysokich szafek, robiącą sobie rano śniadanie, czy kanapki do szkoły, myślę sobie, że to już niedługo kiedy po prostu wyfrunie z domu.
Czeka nas pewnie burzliwy okres teraz jako rodziców. Ale cóż każdy wiek ma swoje prawa. Zobaczymy jak to będzie.
Ale to prawda - pewna jest tylko zmiana!
Ta zmiana nastąpi także na blogu.
Wraz ze zmianą naszych aktywności, niestety doba nie zwiększa ilości godzin. Stos prac do obfotografowania się zwiększa a mnie trudno jest wysupłać w natłoku zajęć czas, by poświęcić kilka ładnych godzin tygodniowo na blogowanie. Chcę pójść więc na internetową łatwiznę:)
Ale o tym już niebawem.
A póki co kilka kadrów z ostatnich miesięcy.