About two months ago, we welcomed in our house a cute, little householder - a guinea pig.
It didn’t show up just like that. Its arrival was the result of Jul’s consistent actions, her decisions, and her work on her own behaviour.
But back to the beginning.
Jul has been asking us to get her a pet for at least a year.
Of course, what she wanted the most, was a dog, but that is out of the question for various reasons.
As it is, Jul came up with a clever idea and started asking us what pets we used to have when we were younger. And we both used to have a great variety of pets - from fish and a guinea pig, to degu and all sorts of parrots, not to mention a dog. However, I used to live in a house with a garden, so it was different…
Anyway, at the end of February, when Jul was having “hard times” ( I’ll write about it some day), we introduced the system of rewards with the “behavior assessment table”. On specially designed pieces of paper, Jul collected sun shaped stamps for acts of good behaviour. On the other hand, acts of bad behavior resulted in crossing the suns out.
In March, I noticed that Jul lacked motivation to work on her behaviour. Therefore, during one of our family walks, we decided that if Jul collected 100 suns (and she could collect up to 3 or 4 per day), as a reward for hard work, we would welcome a new householder in our apartment.
The beginnings were difficult. However, no later than in April, I was able to see that this motivational system turned out to be successful.
Thus, I started borrowing books about animals and together we read about their characteristics, needs, and in general about life with different pets.
When there were 85 suns in the table, we went shopping for a "guinea pig things".
And that is how Licia joined us in the middle of June. She’s about 4 months old, so we have a “little one” at home.
The girls are still working on their relationship, but the cute nose that emerges from the little house in the cage every morning, is happily welcomed by all family members.
Most tenderly and joyfully by Jul, who calls, ‘Good morning piggy!’
* * *
Jakieś dwa miesiące temu w naszym domu pojawił się mały, słodki domownik – świnka morska.
I nie pojawił się od tak. Ale był wynikiem konsekwentnego działania Jula. Jego decyzji i pracy nad swoim zachowaniem.
Ale od początku.
Jul już przynajmniej od roku prosił nas o to żeby pojawiło się w domu zwierzątko.
Oczywiście najbardziej pożądany był piesek, ale to nie wchodzi w grę z różnych powodów.
Jul postanowił więc wziąć nas na sposób i zapytać jakie my mieliśmy zwierzątka kiedy byliśmy mali. A mieliśmy obydwoje różne zwierzaki – od rybek przez świnkę morską i koszatniczki do papug różnych gatunków a o psie to już nie wspomnę. Ale ja mieszkałam w domu i miałam do dyspozycji ogród – jednak było trochę inaczej...
W każdym razie pod koniec lutego, gdy Jul przechodził „przesilenie” (kiedyś o tym napiszę), wprowadziliśmy do domu system nagród z całą tabelą zachowań– Jul zbierał za dobre zachowanie pieczątki ze słoneczkami na specjalnie przygotowanych kartkach. Natomiast gdy zachowanie nie było odpowiednie – słoneczka były skreślane.
W marcu zauważyłam, że Jul nie ma motywacji by pracować nad swoim zachowaniem. Ustaliliśmy więc rodzinnie na jednym ze spacerów że jeżeli Jul uzbiera 100 słoneczek (a jednego dnia mógł dostać 3 lub 4) w nagrodę za trud tej pracy będziemy mogli powitać w domu nowego domownika.
Początki były bardzo trudne. Jednak w kwietniu widziałam już, że ten system motywacji odnosi skutek.
Zaczęłam więc wypożyczać książki o zwierzętach, razem czytałyśmy o zwyczajach, potrzebach i życiu z rożnymi zwierzakami.
Z każdym tygodniem było lepiej a na początku czerwca Jul zdecydował się na świnkę morską.
Gdy na liście było 85 słoneczek pojechaliśmy na „świnkowe” zakupy.
A Licja jest z nami od połowy czerwca.
Ma około 4 miesiące więc mamy w domu malucha.
Dziewczyny wciąż się siebie uczą, ale słodki nosek który co dzień wychyla się z małego domku w klatce, witany jest rano przez każdego domownika.
Najczulej przez Jula radosnym: „Dzień dobry świnek!”